Odszedł po cichu – ostatnie pożegnanie śp. ks. prał. Józefa Nowaka


23 listopada 2020 r., ks. JG

Odszedł po cichu – ostatnie pożegnanie śp. ks. prał. Józefa Nowaka

Mszy świętej pogrzebowej księdza prałata Józefa Nowaka (wykładowcy muzyki kościelnej we włocławskim seminarium duchownym i diecezjalnym studium organistowskim, dyrektora Chóru Katedralnego i pracownika Kurii Diecezjalnej) we włocławskiej katedrze przewodniczył w sobotę 21 listopada ksiądz biskup Wiesław Mering. Mimo sytuacji epidemicznej zmarłego licznie pożegnali duchowni, organiści, studenci i absolwenci Wyższego Seminarium Duchownego i Diecezjalnego Studium Organistowskiego, najbliższa rodzina i przyjaciele. Homilię podczas uroczystości wygłosił ks. prał. Artur Niemira, kanclerz Kurii Diecezjalnej, a ostatniej stacji pogrzebu w kwaterze kapłańskiej na cmentarzu komunalnym we Włocławku przewodniczył młodszy brat zmarłego, ks. prał. Stanisław Nowak, proboszcz parafii św. Wita w Tuliszkowie.
 
Biskup włocławski Wiesław Mering z wdzięcznością wspominał pracowitość, sumienność i lojalność śp. ks. Józefa Nowaka. Docenił również oddanie z jakim wykonywał wszystkie powierzone mu obowiązki, otwartość na wspólnotę kapłańską oraz dobrą relację jaką utrzymywał ze swoim bratem kapłanem.
 
„Odszedł po cichu, jak zawsze nie chcąc zbytnio absorbować sobą, nie skupiać na sobie uwagi. Nawet ostatni moment życia naznaczony został świętojózefowym rysem duchowości. Pewnie w pielęgnowanym nabożeństwie do swojego świętego patrona było i miejsce na modlitwę o dobrą śmierć” – rozpoczął homilię ks. parł. Niemira.
 
Charakteryzując osobę śp. Księdza Profesora, zauważył:
 
„Ksiądz Józef był gorliwym kapłanem kochającym Kościół, zwłaszcza swoją diecezję. Jego postawę cechował głęboki szacunek i posłuszeństwo względem swoich biskupów, troska o wszystko, co dotyczyło diecezji, zwłaszcza o szczerą i gorliwą pracę dla tego Kościoła i dla dobra Ludu Bożego. Nie mogę w tym miejscu nie wymienić oddanej posługi wobec ks. bp. Stanisława, dla którego był najbardziej zaufaną i najbliższą osobą. Ks. Józef w pełni utożsamiał się z diecezją, czuł się odpowiedzialny za ten Kościół w obszarze pracy, jaka przez poszczególnych biskupów została mu powierzona.
 
Tu w pierwszej kolejności wymienić należy seminarium duchowne. Dla seminarium miał wielkie serce, bo przecież ono formowało jego serce kapłańskie. Ksiądz Profesor Józef przez 33 lata swojej pracy wychował kolejne pokolenia kapłanów, troszcząc się o rozwój kultury muzycznej w diecezji. Głęboko wierzył, że ksiądz, który idzie do pracy w parafii nawet z minimalnymi zdolnościami muzycznymi, ale gorliwym sercem, dbałością i starannością o liturgię, jej piękno, potrafi zdobyć serca wiernych dla Chrystusa. To z tego wynikało stawianie wysokiej poprzeczki klerykom, ciągłe przejęcie, by to właśnie z seminarium przyszli kapłani wynieśli dobre przygotowanie muzyczne, zdobyli odpowiedni warsztat, by chciało im się wkładać wysiłek w przemyślany dobór pieśni na liturgię, w pracę ze scholą czy chórem parafialnym, w dobrą współpracę z organistą, by dbali o instrumenty muzyczne w kościele. Wzmocniony kompetencjami wynikającymi z piastowania funkcji przewodniczącego Diecezjalnej Komisji Muzyki Kościelnej nadzorował remonty i konserwację organów, czy budowę nowych. Szło to w parze z troską o formację organistów w diecezji włocławskiej, realizowaną zarówno poprzez pracę dydaktyczną w Diecezjalnym Studium Organistowskim, jak i przez szkolenia, rekolekcje czy coroczne dni skupienia organistów naszej diecezji. Przez nich zawsze lubiany, szanowany i traktowany jak prawdziwy autorytet.
 
Tak jak trudno sobie wyobrazić seminarium bez ks. profesora Józefa, tak dziś trudno pojąć, że nie zobaczymy go tam, na chórze katedralnym – dyrygującego zawsze swoimi śpiewakami z wysokości dyrygenckiego pulpitu. Nie było uroczystości w tej katedrze bez zaangażowania ks. profesora Józefa, bez występu katedralnego chóru, bez godzin cotygodniowych piątkowych prób, bez troski o poszerzanie repertuaru. Ks. Józef był ciekawy nowych utworów, które gdzieś zasłyszane, nawet z dalekiej Italii, przenosił na grunt liturgii tu, nad Wisłą, by śpiewem pomagać człowiekowi w spotkaniu z Bogiem. Ks. Józef rozumiał także, że prowadzi chór, który jest częścią tożsamości tej katedralnej bazyliki i tej konkretnej wspólnoty parafialnej, dlatego poza pontyfikalnymi liturgiami, uświetniał śpiewem niedzielne msze parafialne. Uważał to za swój naturalny obowiązek.
 
Od kilkunastu lat ks. prałat Józef jako archiwista pracował w Kurii Diecezjalnej Włocławskiej. Jego zasługą jest uporządkowanie całego archiwum, przeorganizowanie po przeprowadzonym remoncie, prowadzenie bieżącej jego działalności. Odpowiadał w Kurii także za kwestie informatyczne. Ale przede wszystkim był duszą tego urzędu, lubiany przez duchownych i świeckich pracowników, niezwykle koleżeński, uczynny i niosący współodpowiedzialność za sprawy związane z działalnością Kurii. Miał kapłańskie serce dla współbraci: zawsze życzliwy, gościnny, uczynny, poproszony o jakąkolwiek pomoc – nigdy nie odmówił.
 
Tak bardzo wrósł w to miasto, w historię życia tych, którym służył, że nic dziwnego, iż jego ostatnią wolą zapisaną w testamencie było życzenie, aby zostać tutaj pochowanym”.
 
Odnosząc się do przeznaczonej na liturgię pogrzebu Ewangelii, kanclerz Kurii podkreślił: „Czyż w tym wszystkim nie był podobny do ewangelicznych sług przepasanych i gotowych na przyjście swojego Pana, sług czuwających i oczekujących, aby otworzyć drzwi, kiedy Pan powróci? W oczekiwaniu na swoje przyjście Chrystus podkreśla ciągłą gotowość pośród codziennych obowiązków. Przepasanych i z zapalonymi pochodniami – takimi ma nas zastać Pan bez względu na to, czy o drugiej czy trzeciej straży przyjdzie. W starożytnym Izraelu noc dzielono na „straże”. Zgodnie z tym podziałem druga straż była od 21.00 do 24.00, trzecia od 24.00 do 3.00. Tak właśnie – przepasanego i gotowego zastał Pan w nocy z 16 na 17 listopada 2020 roku, pod koniec drugiej, albo na początku trzeciej straży nocnej. „Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.