Zwykły człowiek z niezwykłym darem – brat Elia w parafii św. Józefa we Włocławku


1 czerwca 2019 r., ks. Michał Styczyński

Zwykły człowiek z niezwykłym darem – brat Elia w parafii św. Józefa we Włocławku

W święto Nawiedzenia NMP, 31 maja, odwiedził parafię św. Józefa na włocławskim Zazamczu brat Eliasz Cataldo z Calvi w Umbrii, znany włoski stygmatyk. Tłumy wiernych z Włocławka i okolic oraz z różnych stron Polski wypełniły po brzegi parafialną świątynię. W specjalnie przygotowanych sektorach znaleźli dla siebie miejsce chorzy i cierpiący zwracający się do Boga w ufnej modlitwie o przyjęcie Bożej łaski umacniającej ich w cierpieniu i ofiarowanie swojego krzyża Bogu przez ręce Maryi. Brat Eliasz nosząc znamiona Męki Pańskiej na swoim ciele w szczególny sposób dzieli cierpienie z wszystkimi chorymi błogosławiąc im i przyzywając nad nimi Bożej pomocy. Nie zabrakło również licznie zgromadzonych duchownych oraz sióstr zakonnych. Wśród tych ostatnich należy podkreślić obecność Sióstr Wspólnej Pracy od Niepokalanej Maryi z Przełożoną Generalną Matką Jolantą Gołębiowską oraz Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a’ Paulo. Licznie reprezentowaną grupą była również młodzież Zespołu Szkół Katolickich we Włocławku.
 
O godzinie 10.00 pod przewodnictwa proboszcza parafii św. Józefa ks. kanonika Eugeniusza Strzecha rozpoczęła się uroczysta Msza Święta. Obok koncelebrujących kapłanów pojawił się również długo wyczekiwany Gość – brat Elia. Pokora, cichość i posłuszeństwo woli Pana, wielkie nabożeństwo do Najświętszej Eucharystii i szczególne skupienie na tej Tajemnicy  - to tylko niektóre cechy, które można było zauważyć już w samej postawie stygmatyka. Homilię wygłosił ks. Marco Belladelli, wyznaczony przez władze kościelne jako towarzyszący bratu Eliaszowi w jego posługiwaniu. Kaznodzieja przybliżył jego postać oraz ukazał całą sekwencję wydarzeń z życia włoskiego mistyka, które już od jego dzieciństwa zapowiadały dziwne z punktu widzenia ludzkiego i wciąż badane przez instytucje kościelne obdarowanie, które upodabnia go do wielu świętych przeżywających podobne stany. Nie bez podstawy jest zwany współczesnym Ojcem Pio. Jego duchowe spotkania ze św. Pio z Pietrelciny gruntowały w bracie Eliaszu głęboką zgodę na życie wedle woli Bożej. Od dzieciństwa, a właściwie już jako niemowlę stracił apetyt. Matka myślała, że to kwestia pokarmu, którym go karmiła. Chciała go zastąpić innym. Jednak Elia nadal nie chciał jeść. Jego stan coraz bardziej się pogarszał. Nie można było znaleźć rozwiązania. Dziecko bardzo osłabło, a lekarze przewidywali śmierć. Nie byli w stanie już nic uczynić. Rodzice zabrali swoje dziecko do domu. Pozostało im prosić jedynie o cud, który rzeczywiście nastąpił  w Wielką Sobotę. Dziecko wróciło do zdrowia, zaczęło przyjmować pokarmy i nabierało sił. Podobna sytuacja miała miejsce, kiedy Elia miał 7 lat. Widzenia, cuda, a w końcu stygmaty, których do tej pory nie potrafią podważyć lekarze, a Stolica Święta z uwagą przygląda się nadnaturalnej rzeczywistości. Te i wiele innych informacji o bracie Eliaszu przekazał zgromadzonym ks. Marek podczas homilii.
 
Przed błogosławieństwem stygmatyk dał świadectwo swoje życia i wygłosił katechezę do zgromadzonych. Zostań z nami, Panie – tak rozpoczął, wzywając Bożej obecności w rodzinach, we wspólnotach, w miejscach pracy, a przede wszystkim w każdym ludzkim sercu skołatanym pośpiechem, przepracowanie, gonieniem za wiatrem tego świata. Zgormadzeni wierni z twarzami skierowanymi na Brata zdali się być unieruchomieni prostymi i przemawiającymi prosto do serca słowami. Potrzeba modlitwy, szczególnie przez przyczynę Maryi 10 minut dziennie – to zalecenie skierowane z mocą do wiernych. Zaproszenie do czynnego uczestnictwa w życiu Kościoła, do pełnego uczestnictwa w Eucharystii, do prostej ludzkiej miłości polegającej na wzajemnym dialogu w rodzinach między rodzicami i ich dziećmi. Język dostaliśmy po to od Stwórcy, aby nim się posługiwać, aby mówić, nie krzyczeć! Podczas katechezy ludzie często wyraźnym spojrzeniem przekazywali sobie informacje zadziwieni prostotą i serdecznością brata Eliasza. Wszyscy brali sobie głęboko do serca słowa, które słyszeli.
 
Po błogosławieństwie końcowym stygmatyk z Calvi przechodził wśród wiernych błogosławiąc wiernym i zatrzymując się nad wszystkimi niosącymi krzyż choroby i cierpienia. Nie opuścił nikogo potrzebującego przyzywając nad nim Bożej łaski. W tym czasie odmawiano różaniec i śpiewano pieśni polecając Bogu przez ręce Matki wszystkich zgromadzonych.
 
Warto podkreślić jeden istotny fakt związany z zewnętrznym doświadczeniem błogosławionej Męki Chrystusa, o której przypomina zakonnik. W każdy piątek żywa krew, którą wiele osób tego dnia mogło zobaczyć w miejscu ran Eliasza, wydaje oszałamiający zapach róż. Świadkami tego było wielu kapłanów i świeckich. Stygmaty w nocy z czwartku na piątek zaczynają się wizualnie poszerzać w tych miejscach na ciele, w których Chrystus został przybity do krzyża. Brat Eliasz odczuwa wtedy ogromny ból, który znosi w wielkiej cierpliwości i pokorze. Zaś zapach róż jest w każdy piątek od rana bardzo odczuwalny. Napełnia miejsca, w których przebywa stygmatyk przypominając zapewne o błogosławionej Męce Pana, która została ofiarowana wszystkim wierzącym i do tej pory chce zostawiać w sercach wiernym błogosławione owoce. Miła woń Chrystusowych ran chce przyciągać wszystkich, szczególnie dzisiaj do źródła łaski, którymi są rany Chrystusa.